Ostatnie parę dni to dla mnie czas niesamowitej energii i inspiracji. Mimo, że na dworze śnieg i powrót zimy, we mnie zupełne przeciwieństwo – tak dużo w duszy gra! Gra to też dobre słowo, bo muzyka jest nieodmienną częścią mojego życia.
Aktualnie mój mózg generuje taką ilość myśli, pomysłów i obrazów, że poważnie obawiam się o jego „przegrzanie”. I tyloma chciałabym się podzielić, ale gdy o czymś pomyślę, to z tego wynika już kolejna myśl. Chyba mój mózg generuje jakieś dodatkowe połączenia neuronowe?
Na pewno nie dzieje się to bez przyczyny.
Poznałam ostatnio nowe osoby, z którymi będę związana zajęciami przez najbliższy rok. Jest wśród nich A., której syn jest zaledwie 1 dzień młodszy od Starszego Mi. Jest S., której najlepsza przyjaciółka z podstawówki nazywała się dokładnie tak, jak ja. Są inspirujące kobiety i mężczyźni. Cała grupa jest zaangażowana i pełna energii, którą się czuje.
Zarażona tymi pozytywnymi fluidami nie zważam na pogodę, na śnieg czy dzisiejsze rekordowe korki – i tak nie mam na to wszystko wpływu, nie jest to warte mojej energii życiowej (poza tym w samochodzie można rano pośpiewać i zwiększyć dopływ powietrza do płuc).
Dzisiaj uczestniczyłam w warsztatach na temat innowacyjności. Pracowaliśmy w grupach – wszyscy spotkali się po raz pierwszy. Do tego w inspirującym miejscu – Soho Factory. To znowu okazja do wymiany doświadczeń, poglądów. Lubię takie sytuacje, bo „wytrącają” z myślenia o własnym „podwórku biznesowym”. Dodatkowo miejsce, które jest zupełnie inne niż standardowy biurowiec w centrum stolicy.
A moją muzyczną inspiracją na ten tydzień są utwory z płyty „Life in the Beautiful Light” Amy McDonald. 🙂
Na przekór zimowej aurze – energia!
Facebook Comments
Chciałabym mieć taką energię …
Ten mróz mnie dobija…
Mnie mróz tak bardzo nie dobija, lubię czasem się wymrozić. Przez ostatnie parę lat zmieniłam się z osoby ciepłolubnej na zimnolubną… Mnie wykańczają upały…:-)
Mnie też coraz więcej energii przybywa! 🙂
Życzę Ci jak najwięcej takich energetycznych przeżyć i inspiracji! 🙂
Wiem, że Ci przybywa, bo czytałam o ćwiczeniach na Twoim blogu. Ale Tobie chyba trudniej dać znacznie więcej energii, bo masz już jest z założenia dużo. 🙂
Podoba mi się Twoje podejście – nie warto denerwować się czymś na co nie ma się wpływu 🙂
To chyba efekt wyrabiania sobie pewnego nawyku myślowego. Pewnie naczytałam się o tym w wielu książkach i wreszcie przyjęłam to jako swoje. 🙂
"Nieodmienną częścią"?
Tak, bo to ja określam to, co piszę. Gdyby robił to słownik, byłby to całkiem inny blog – na przykład "Sedno słownika PWN". 🙂 Wow! Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem dotarcia do wpisu z marca zeszłego roku! Przecież to było tyle miesięcy temu, tyle się od tego czasu działo. Pozdrawiam, nieustający w swoich wysiłkach tropicielu (tudzież tropicielko) cudzych błędów…językowych! 🙂