Coaching pomógł mi dojść do mojego sedna. Nauczył mnie także ważnej rzeczy – czasami warto poczekać na właściwy moment.
W dzisiejszym świecie może to brzmieć dziwnie, szczególnie dla młodszego pokolenia (ale nie tylko). Kto chce czekać – na światłach, w korku, czy przy smartfonie czy komputerze (gdy nie uruchamia się strona czy aplikacja)?
Opiszę Ci to na własnym przykładzie. Dotyczy on mojego pierwszego artykułu w recenzowanej publikacji naukowej. Z różnych względów jest to dla mnie ważna kwestia i cieszę się, że wydarzyła się już w pierwszym kwartale tego roku.
Jak już niejednokrotnie wspominałam na blogu, w 2014 r. ukończyłam studia z coachingu profesjonalnego. Po napisaniu pracy zaliczeniowej otrzymałam propozycję opublikowania artykułu w czasopiśmie na temat coachingu. Nie miałam wtedy pomysłu – nie czułam, o czym wartościowym mogłabym napisać. Głowiłam się nad tym o różnych porach dnia i w różnych miejscach. Zapisywałam pojawiające się w przelocie pomysły i myśli z tym związane. Nic jednak nie nabierało realnego kształtu, wszystko pozostawało w fazie koncepcji i haseł.
Tak minęły 4 lata.
Jednak to ziarno było już gdzieś zasiane i musiało w końcu wykiełkować.
W grudniu zeszłego roku – parę dni przed świętami – zaproponowano mi publikację artykułu do książki na temat coachingu jako wewnętrznego motywatora. Pomyślałam, że to już druga okazja i takiego prezentu świątecznego nie chcę zmarnować. Przez parę dni intensywnie myślałam, z czym połączyć ten temat. Objawienie przyszło – jak to zwykle bywa – niespodziewanie któregoś dnia. Do pracy zabrałam się tuż przed Sylwestrem. Planowałam pisanie w tygodniu przedświątecznym, ale tak się rozchorowałam, że przez 3 dni nie byłam w stanie czegokolwiek napisać.
Czemu piszę o tym teraz?
Po pierwsze – -ponieważ chcę podzielić się z Tobą informacją, że artykuł fizycznie istnieje w książce „Coaching jako klucz do wewnętrznej motywacji”, wydanej przez Poltext.
Mój artykuł dotyczy przydatności coachingu w pracy nad procesem adaptacji innowacyjnych rozwiązań w marketingu. W ten sposób połączyłam doświadczenie zawodowe z prowadzenia projektów z komunikacji marketingowej z podejściem coachingowym.
Po drugie – ten przykład pokazuje, że pewne rzeczy „przychodzą” do po pewnym czasie. Wiele innych sytuacji w życiu nauczyło mnie, że nie zawsze warto „cisnąć” na siłę. Niekiedy trzeba odczekać, aż pojawi się pomysł wart dobrego wykorzystania i nie bać się takiej decyzji (a nuż coś mnie ominie?).
Może jesteś w takim momencie, gdy chcesz o czymś zdecydować, ale nie jesteś pewna/pewny, co zrobić.
Może przykład z moim artykułem, który zmaterializował się (aż/dopiero) po 4 latach, będzie dla Ciebie inspiracją.
Powodzenia we wszystkim, co robisz!